środa, 28 sierpnia 2013

A teraz koty cd...

Ciąg dalszy losów czarnego "ktosia"
"Ktoś"  zaczął wychodzić zza szafek kuchennych i zwiedzać. Pierwsza wpadka zaliczona: szukał miejsca, gdzie mógłby się załatwić. Chyba nie bardzo miał pomysł, co z tym fantem zrobić i ... za kuwetę uznał miskę moich kotów z suchym żarełkiem:) Nie muszę dodawać, że moje koty były średnio z tego powodu szczęśliwe:) My natomiast ubawieni do łez:)


No więc "Ktoś" poza wpadką miskowo-kuwetkową więcej wpadek już nie zaliczył. Udało nam się natomiast ustalić płeć dzieciękocia. Otóż: chłopak! Trzeci męski kot w moim domu, uwierzycie?! Martyśka nazwała go Snackers:)
Jest już coraz śmielszy w kontakcie z człowiekiem, Championa uważa za swojego guru i próbuje we wszystkim naśladować. 


W poniedziałek Snackers był u weterynarza! Zdrowy mały łobuz, troszkę łzawi mu oczko, ale na to ma kropelki. Odrobaczony, odpchlony, teraz trzeba go dożywić, podtuczyć - bo to sama skóra i kości, i wtedy szczepimy. Poza tym...mała niespodzianka. Snackers ma jakieś takie trochę dziwne to swoje futerko i pani wet powiedziała nam, że jest mieszanką zwykłego kota: kot marki kot, jak to nazywamy w domu z jakimś długowłosym. Wyobraźcie więc sobie tą malutką, czarną kupę nieszczęścia z fryzurą, jakby warsztaty filcowania na nim robili:) Ale nic, doprowadzimy zbója do porządku!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz